Po co jeździć do Krakowa, kiedy na miejscu mamy taki teatr? – podsumował dzisiejszy Dzień Teatru o. Józef.
A głosów takich, jak jego było dużo więcej. Rodzicom i dziadkom miło było widzieć, jak ich dzieci i wnuczęta wcielają się w poważne aktorskie role. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że Dzień Teatru dołączy już do stałego kalendarza imprez. Inna rzecz, że uczniowskiej zabawie w teatr przyświecał też zbożny cel – pomoc znanemu już dzieciom Michałkowi.
– Do tej pory robiliśmy w szkole zbiórki na rzecz poszkodowanego w wypadku samochodowym Michałka z Frydmana – wyjaśniała w mowie wstępnej opiekunka Samorządu Uczniowskiego polonistka Aleksandra Kachniarz. – A tym razem postanowiliśmy dla niego zarobić!
Jak w prawdziwym teatrze na klatce schodowej remizy zorganizowano więc punkt kasowy, w którym każdy mógł nabyć bilet – symboliczną cegiełkę dla Michałka.
A kiedy już wszystko się zaczęło, repertuar przedstawień uczniowskich okazał się być bardzo złożony. Najpierw klasa VII wystąpiła w jednoaktówce Balladyny Juliusza Słowackiego. W rolę tytułowej, nieliczącej się z nikim i niczym Balladyny wcieliła się Julia Kalemba; w rolę anielsko dobrej Aliny – Karolina Kozub; a w rolę matki obu panien – Karolina Surma. Nie mogło też zabraknąć przyczyny całej tej tragedii, tj. księcia Kirkora. W jego roli wystąpił Krystian Hornik.
Tuż po Balladynie gadkę o Wojtkowym baranie zaprezentował znany już ze swojego gawędziarskiego talentu uczeń kl. V Karol Knurowski. Perypetie dość specyficznego “leczenia zwierzęcia”, które najbardziej zemściło się na samym Wojtku, rozbawiły wszystkich zgromadzonych.
Po Karolu na Kopciuszka – tym razem w wersji retro Wandy Chotomskiej – zaprosili widzów uczniowie klasy IV i V. Pełnym wigoru Kopciuszkiem była Anetka Łętowska, w rolę nowoczesnej dobrej wróżki wcieliła się Natalia Łętowska, a księciem wygłaszającym z politowaniem końcową kwestię: Nie pomoże dobra wróżka, gdy u panny brudna nóżka – Michał Kaczmarczyk.
Kolejną jednoaktówką – tym razem Aleksandra Fredry – była Zemsta, w tej odsłonie roboczo nazwana Ożenkiem. Smalącym cholewki do Podstoliny Papkinem był Marek Ślazyk. A niewzruszoną w swoich kobiecych życzeniach Podstoliną Wiktoria Łętowska. I jedno im trzeba przyznać! Strojów z epoki, wyczucia, dykcji i talentu w grze pozazdrościć mógłby im niejeden aktor.
Ostatnią scenkę pt. Chleboski św. Antoniego zaprezentowali widzom uczniowie kl. VI. Rzecz dotyczyła akcji zbierania chlebków dla najbardziej potrzebujących rodzin, którą podczas II wojny światowej zapoczątkowała mieszkająca na Skałce Mieczysława Faryniak. Panią Miecię odegrała ubrana na brązowo Kinga Waniczek, w rolę łapszańskich i dursztyńskich gospodyń wcieliły się Magda Sowa, Ola Sołtys i Ania Sowa, a w tło wydarzeń historycznych wtajemniczył widzów Mirek Pierchała.
– Piękne to było – mówiła po fakcie nauczycielka matematyki Krystyna Hornik. – Autentycznie wzruszyłam się tym, jak dzieci odegrały tę scenę.
Kolejny Dzień Teatru – o czym pani Kachniarz już zapewniła – za rok 🙂
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!