Bombardowanie owsem, salwy śmiechu i duchowny w samym środku „ostrzału” – tak w Dursztynie wygląda poświęcenie owsa.
Poświęcenie owsa w Dursztynie to jedna z tych tradycji, które łączą w sobie głęboką symbolikę, lokalny koloryt i poczucie humoru, z którego mieszkańcy wsi są dobrze znani. Co roku obrzęd ten przyciąga nie tylko parafian, ale i gości, którzy z ciekawością chcą zobaczyć, jak wygląda zwyczaj kultywowany tu od pokoleń.
W Dursztynie poświęcenie owsa odbywa się w duchu wspomnienia pierwszego męczennika Kościoła – św. Szczepana. Jak wiemy z Dziejów Apostolskich, św. Szczepan poniósł śmierć męczeńską przez ukamienowanie. To właśnie do tego wydarzenia nawiązuje miejscowa tradycja, choć – co trzeba podkreślić – w sposób zdecydowanie bardziej radosny i bezpieczny.
Zamiast kamieni w ruch idzie owies. Ksiądz dokonujący poświęcenia zostaje bowiem… „ukamienowany” ziarnem. Garści owsa lecą z różnych stron, tworząc niecodzienny, ale bardzo symboliczny obraz. Dla niejednego zakonnika, który po raz pierwszy mierzył się z tą tradycją w dursztyńskiej parafii, bywało to doświadczenie co najmniej zaskakujące. Trzeba bowiem nie tylko skupić się na modlitwie, ale i zachować spokój, gdy owies sypie się z każdej strony.
W tym roku jednak to nie owies był największą niespodzianką. Do błogosławieństwa poszedł o. Oliwier i to właśnie on zaskoczył wszystkich. Gdy był już w połowie głównej nawy, w samym środku „owsianego ostrzału”, nagle sięgnął do poły swojego ornatu i… wyjął parasol! Gest ten wywołał salwę śmiechu wśród wiernych i na długo pozostanie w pamięci uczestników uroczystości.
Poświęcenie owsa w Dursztynie pokazuje, że tradycja nie musi być sztywna i poważna, by niosła ze sobą głębokie znaczenie. Wręcz przeciwnie – dzięki humorowi, wspólnemu przeżywaniu i odrobinie dystansu staje się jeszcze bliższa ludziom i skutecznie łączy pokolenia.
Nagranie: Aleksandra Krzysztofek
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!