Ach, co to był za dzień! Najpierw przedszkolaki odwiedził zabawny pan Tomek, a potem Św. Mikołaj wręczył dzieciom wieeeelkie prezenty!
Na wizytę Św. Mikołaja dziewczynki i chłopcy uczęszczający do Przedszkola Sióstr Niepokalanek w Dursztynie czekali okrągły rok. Było szlifowanie piosenek, uczenie się paciorka, powtarzanie wierszyków, malowanie, kolorowanie i wiele, wiele więcej. W tym roku – ku uciesze dzieci i dorosłych – przedszkole na Skałce odwiedził też przezabawny Tomek, który przed zamarłą z emocji publicznością wyskoczył niczym przysłowiowy Filip z konopi.
I dużo było śmiechu, gdy szukając swojego Teodorka, natknął się na najprzeróżniejsze dziwy. Najpierw na śledzący każdy jego krok fotoradar, potem na przyglądające mu się bacznie “ufoludki, a na koniec na coś, co wyglądało mu na… statek kosmiczny! Kiedy jednak usłyszał, że stojący przed nim przedmiot nie jest kosmicznym spodkiem, ale Mikołajowym tronem, przepytał siebie i dzieci na okoliczność używania takich trzech magicznych słów, jak: proszę, przepraszam i dziękuję.
Krótko po tym, jak mądrzejszy o nową wiedzę Tomek pobiegł na przystanek autobusowy, do drzwi i okien siedziby Sióstr Niepokalanek zapukał długo wyczekiwany Św. Mikołaj. Dzieci przywitały go przygotowaną na tę okoliczność piosenką. A on zasiadł na czekającym już na niego tronie.
Zanim jednak obdarzył najmłodszych wymarzonymi podarkami, zwrócił się do obecnych na sali rodziców. Mówił m.in. o potrzebie bawienia się rodziców z dziećmi, potrzebie poświęcania im czasu. I o wszystkim tym, o czym my, dorośli dobrze wiemy, ale o czym bardzo często zapominamy… – To jest szczególny czas w tych chorych czasach – wojny na Ukrainie i innych, przeróżnych problemów. Bądźmy jednak świadomi i odpowiedzialni, i odłóżmy w tym miesiącu, tablety, telefony i komputery, a zacznijmy nawiązywać przyjacielską więź ze swoimi dziećmi. One naprawdę tego potrzebują – nawoływał.
A potem wszystko poszło już jak z płatka. Przejęty swoją rolą Święty z namaszczeniem, choć nie bez psikusów i błędów, odczytywał nazwiska podekscytowanych dzieci, a potem wręczał im przeooogroomne prezenty! Radości było co niemiara. Noooo, może jedynie mały Antoś, nie polubił jeszcze Pana w Czerwonej Czapie. Ale spokojnie, ten słodki afekt pojawi się u niego z wiekiem 🙂
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!