Baca Staszek i Baca Krzysiek pojechali na nauki do Szwajcarów

Niecodzienne wydarzenie – pożegnanie bacy Staszka Zubka i bacy Krzyśka Łasia wyjeżdżających na nauki do szwajcarskich producentów sera – można było wczoraj podejrzeć w Dursztynie.

Cała idea realizowanego przez firmę Constantin Entertainment GmbH programu typu Job Swap opiera się na pomyśle, by ludzi parających się tym samym zajęciem “wysadzić z siodła” i przenieść w inną rzeczywistość. Działanie takie ma na celu wymianę kulturową oraz wymianę doświadczeń. – Podtytuł kręconego tutaj odcinka brzmi “Cheese maker”, czyli Wytwórca sera – wyjaśniał Bartosz Krawczak, kierownik produkcji polskiego odcinka.  – Zasada jest taka, że dwaj nasi bacowie – Staszek Zubek – bacujący w Dolinie Chochołowskiej i Krzysztof Łaś – bacujący w Białce Tatrzańskiej na 4 dni zamieniają się na miejsca ze Szwajcarami.

Na potrzeby kręconego dla szwajcarskiej telewizji programu dokumentującego pracę górali zrealizowano już swoistego rodzaju wprowadzenie. I tak do południa 2 września na terenie bacówki w Dolinie Chochołowskiej kręcono dojenie owiec, zaś drugą część, tj. wyrabianie oscypków, pokazano już na bacówce w Dursztynie. – Myślę, że dla mojego syna Staszka pobyt na szwajcarskiej bacówce będzie ciekawym doświadczeniem – podkreślał w rozmowie gospodarz miejsca baca Andrzej Zubek. – Zajmujemy się właściwie tym samym – tj. produkcją serów z owczego mleka, ale technologie na pewno stosujemy inne… – domniemywał.

Ekscytacji, ale i lekkiego stresu związanego z mającym nastąpić wyjazdem, nie ukrywali natomiast obaj wybrańcy, którzy nie dość, że jechali na zupełnie nieznany sobie teren, to jeszcze musieli umieć się odnaleźć przed kamerami. – Nawet nie znamy miejsca, do którego nas wysyłają. Wiemy jedynie, że to będzie bacówka gdzieś w Szwajcarii i że dowiozą nas tam po ciemku, żebyśmy nic nie widzieli – wyjaśniał Krzysztof Łaś.  – A od piątku trzeba już będzie sobie radzić!

Na pewne niedogodności związane z nieznanym utyskiwał też Staszek Zubek. – Nic nam nie chcą powiedzieć! Żeby choć człowiek wiedział, jaka tam będzie pogoda, to mógłby się odpowiednio spakować – wziąć krótkie portki albo gruby kożuch – dogadywał.

Po nagraniu wszystkich ujęć, tj. wypasania i dojenia owiec,  a potem pucynia oscypków, obaj uczestnicy zabrali przygotowane już wcześniej walizki – i żegnani śpiewem i tańcem zespołu Honaj oraz przemową Józefa Michałka z Istebnej – “wyjechali”.

To tutaj to taki symboliczny wyjazd kręcony na potrzeby programu – tłumaczył w kuluarach Bartosz Krawczak. – Bo tak naprawdę nasi panowie polecą do Szwajcarii dopiero jutro, a pracę na bacówce zaczną w piątek. Jak zaznaczył, takiego bacy, jak gospodarz dursztyńskiej bacówki Andrzej Zubek ze świecą można szukać. – Na potrzeby tego programu od maja odwiedziłem ponad 30 bacówek. Ale nikt nie ma nieprzerwanej od 150 lat tradycji bacowania, a Zubkowie mają! – podkreślał.

Równolegle do nagrań realizowanych w Dursztynie i Dolinie Chochołowskiej, gdzieś w Alpach odbywały się nagrania przedstawiające środowisko pracy i pożegnanie szwajcarskich górali.

Obaj zagraniczni terminatorzy osiadłego w Dursztynie Andrzeja Zubka z zadaniem pucynia oscypka, ręcznego dojenia owiec, wyrabiania gołek, bundzu i zyntycy zmierzą się już w piątek rano. Nauki rozpoczną w Dursztynie, a w niedzielę przeniosą się do Doliny Chochołowskiej. – Cosik sie tu dlo nich na pewno znajdzie – przekonywał Andrzej Zubek. – A jak nigdy ryncnie owiec nie doili, to sie teroz u nos naucom!

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


dwa × trzy =