Na Spiszu po dziś dzień zachował się zwyczaj ogrywania moji. Tuż przed Zielonymi Świątkami, w nocy z soboty na niedzielę, kawalerka ze wsi stawia moje dziewczynom lub w niedzielne popołudnie odwiedza je z muzyką i śpiewem.
W Niedzicy na moje (stawiane dziewczętom drzewka) przeznaczano świerki z przecinki. Podobnie było w Kacwinie. W tej wsi nawet najmłodsza dziewczynka dostawała swoje drzewko. W Krempachach olszynowymi mojami raczono tylko starsze dziewczęta w wieku szkolnym lub panny na “wydaniu”. Im więcej moji dziewczę zobaczyło pod oknem, tym większym cieszyło się powodzeniem. Z kolei w Łapszach i w Falsztynie strażacy obchodzili wieś z jednym, iglastym drzewkiem. Obchód zaczynali przy kościele odśpiewaniem pieśni ku czci Matki Bożej.
W Dursztynie zwyczaj ogrywania moji nadal jest kultywowany. Nie stawia się ich w takiej formie, jak robią to np. krempaszanie, lecz podobnie jak Łapszach czy w Falsztynie w dzień Zesłania Ducha Świętego delegacja strażaków zbiera się przy kościele i z iglastym mojem chodzi od domu do domu. Pochodowi towarzyszą muzykanci i przebrani za Cyganów młodzieńcy, którzy przy salwie śmiechu i wygłupów zbierają datki na swoje “dziecko”.
Panny i gospodynie z odwiedzonego domu tańczą ze strażakami do przygrywającej muzyki, a wieczorem odbywa się huczna zabawa w remizie.
Poniżej filmik z ogrywania moji (1990 r.), który przysłał Dariusz Jeleń: