Powodów było kilka. Piękna pogoda, zamiłowanie do latania, solidna, męska przyjaźń i chęć zrobienia naprawdę unikatowych zdjęć.
Kuby Śwista nikomu w Dursztynie przedstawiać nie trzeba. Rozpoznawalny jest więcej niż bardzo. Może i mieszka na uboczu, ale wiadomo, co kocha najmocniej. Fascynację samolotami, lataniem i fotografią w dzieciństwie zaszczepił mu ojciec – doświadczony pilot i instruktor szybowcowy Tadeusz Świst. W ostatnim czasie do kręgu miłości Jakuba przebojem weszła żona Justyna, a przed rokiem także Mikołaj – syn.
Tego dnia lataniu sprzyjało dosłownie wszystko. Niebo było przejrzyste i czyste, a widzialność po prostu bajeczna. Dodatkowym impulsem do wzbicia się w powietrze była chęć zrobienia prezentu przyjacielowi.
– Chciałem żeby miał ładne zdjęcia – wyjaśniał Jakub Świst. A że pogoda była wyśmienita, pomyślałem: to ten dzień! Lecimy!
W fotografowanym przez Kubę szybowcu siedział pilot nie byle jaki, bo wielokrotnie nagradzany trofeami w zawodach szybowcowych, doświadczony szybownik Adam Czeladzki. Po 2009 r. przypadł mu jeszcze w udziale jeden tytuł. W wypadku szybowcowym, któremu uległ podczas zawodów, pechowo złamał kręgosłup. A że pasji nie odwiesił na kołek, jest więc też pierwszym w Polsce pilotem poruszającym się na wózku inwalidzkim. Maszynę, którą widzimy na zdjęciach, zaprojektowano specjalnie dla niego. Szybowiec tak przerobiono, by za jego sterami mógł zasiąść szybownik z dysfunkcją nóg.
Panowie obrali kurs na Tatry. Zdjęcia zrobione tuż nad granitowymi szczytami po prostu zapierają dech w piersiach. Szczęśliwie dla nas odbili też w inne rejony. Na kilku zdjęciach podziwiać można nie co innego, jak właśnie okolice naszej wioski.
Zdjęcia: Jakub Świst