Jak zatęskniłam za szkołą…

Właściwie to nigdy nie sądziłam, że to powiem… Ba, nawet pomyślę! Ale skoro już to zrobiłam, przedstawię Wam, Drodzy Czytacze, genezę całej historii.

Stało się to dokładnie 25 marca o godzinie 14.33. (Tak, nawet zapisałam to w notatkach, bo stwierdziłam, że to jakiś nowy etap w moim życiu). Kiedy zrobiłam już wszystko, co było możliwe do zrobienia, usiadłam na kanapie, bo chciałam pooglądać jakieś filmiki na You Tube. Odblokowałam telefon, włączyłam wi-fi i widzę jakieś powiadomienie o tytule:

Ta sieć nie ma dostępu do internetu.

Pomyślałam sobie: Dlaczego ja? Przecież internet był jedyną rzeczą, która zajmowała mi czas, w którym nie mogę się spotkać ze znajomymi, bo koronawirus. Nie chcę wyjść na zewnątrz, bo zimno. A w karty nie pogram, bo nikt z mojego rodzeństwa nie chce ze mną grać… Swoją drogą ciekawe, dlaczego? Może jestem dla nich za dobra? Skoro nie miałam już nic do roboty, zaczęłam rozmyślać o szkole.

Zadawałam sobie różne pytania, na które nie znalazłam odpowiedzi. Np.: czy wrócimy do szkoły po Wielkanocy? lub: czy ten koronawirus kiedyś minie? Po ich postawieniu do głowy nasunęła mi się myśl, że gdybyśmy chodzili teraz do szkoły, to pewnie dopiero wróciłabym do domu i wzięła się za odrabianie lekcji, za powtarzanie do egzaminu i poszłabym spać, by następnego dnia wstać o 6.30 i przygotowywać się znów do wyjścia z domu. Następnie pomyślałam o moich koleżankach i kolegach z klasy, z którymi już tak dawno nie rozmawiałam i zrozumiałam, że tęsknię do szkoły! Że znowu chcę tam być o 8.00 rano i chcę widzieć moich znajomych, a nawet nauczycieli.

Niektórzy powiedzą: wymyśla, a przecież nie chodzimy do szkoły i jest fajnie. Ale wierzę, że są tacy, którzy pomyślą tak samo jak ja.

A Wy jak radzicie sobie z tymi koronaferiami? Podobają Wam się, czy nie?

Tekst i fot.: Kinga Waniczek

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


5 × 2 =