Jak to na Łucję bywało… – opowiada Walenty Pitek

Wertując dziś pracę magisterską z 1983 r. pt. “Rodzina spiska oraz jej zwyczaje i obrzędy pogrzebowe”, natrafiłam na fragment wypowiedzi nieżyjącego już mieszkańca Dursztyna Walentego Pitka, opowiadającego o wróżbach i psikusach wyczynianych przez młodych w dniu św. Łucji. A że dziś św. Łucji właśnie, przeczytajcie:

Zbiyrali się – dziywcynta i parobki – i godali, ze idom gałuski warzyć, ale musi to być sićko ukradzione. Gaździe trza było ukraść, ale tak, zeby on tego nie widzioł.

Brali gorcki i sićko. Jak gdzie gazdowie wyśli, to wziyni gorcki, drzewo, monke pozbierali, a potem warzyli. Dziywcynta warzyły i pisały takie kartecki – imie chłopoka, no i te kartecki wziyny i do tyf klusek wlepiały,  posfijały i puscały na wrzoncom wode. Ftoro kulska wyleciała do góry, to tom chytały. Ta, co chyciła, wydłubała papiyrek i przecitała, co tam było napisane – ze to będzie jyj chło, ze za niego się wydo. Na to zganiało się duzo kawalerów. Byle co wystroili – wyzbierali stare dziady, wyubierali i zawiesili na płot takiego pajaca. Rano ludzie stajom, a na płocie takie cosik.

Potem kawalerka, jak komu wypatrzyła woz, to wziyna i wyniesła na wiyrch dachu, tam parobcy woz poskładali i zaś cały stoł. Albo zabiyrali gaździe przewracarkę i ściongali po sniegu daleko na pole. Nieroz wyprowadziyli konia ze stajnie na sope i uwioznzali u słupa, zeby całom zime tam stoł i zar te siano. Gazda stanuł rano i klon, bo woz na wiyrchu dachu, a koń na sopie. Trza było iść, gorzołecke postawić, kawalerów upytać, zeby ściongnyli tyn woz  cy konia.

Nojwiyncyj na Łucje to robili przondkom. Kawalerzy się zganiali ku pannom. Tam się śpiywało. Jak parobki wyculi, ze panny posły na obiod, pomotali po ogrodaf, po jabłonkaf, byle gdzie – całe wrzecionka nici. Byle ftora wziena ze sobom wrzecionko do dómu, a jak jakie zostawiyły, to sićkie nici były pomotane. Co się wysfijało, to się wysfijało, a reśte trzeba było wyrucić – ani się w doma nie godało…

Walenty Pitek, lat 38, 1983 r.

Święta bez oczu

A ze św. Łucją było tak… Pochodziła z bogatej rzymskiej rodziny z Syrakuz. Ojca straciła bardzo wcześnie, wychowywana więc była tylko przez matkę. Już jako bardzo młoda dziewczyna (podobno wręcz dziecko) złożyła w tajemnicy śluby czystości. Kiedy jej matka zachorowała, Łucja ruszyła w pielgrzymkę, modląc się do św. Agaty o uzdrowienie matki. Matka wyzdrowiała, a kilka lat później zaaranżowała córce małżeństwo. Łucja odmówiła, za co spotkała ją okrutna zemsta niedoszłego męża.

Aresztowano ją za bycie chrześcijanką, torturowano, ale odmówiła wyrzeknięcia się wiary. Za karę wiec skazano ją na przymusową prostytucję. Według jednej z wersji, aby się oszpecić, sama wydłubała sobie oczy. Została ścięta w wieku 23 lat, 13 grudnia 304 roku.

Dnia przyrzuca

W ludowej tradycji europejskiej dzień św. Łucji był dniem narodzin słońca i światła. Data 13 grudnia przypadała w kalendarzu gregoriańskim 10 dni wcześniej niż w kalendarzu juliańskim. Dlatego też, mimo, że uroczystość w zreformowanym kalendarzu zapisana była 13 grudnia, w rzeczywistości odbywała się 23, czyli w zimowe przesilenie słońca.

W całej Europie odbywały się w tym dniu uroczystości mające na celu powitanie słońca i nowego roku słonecznego. Miały one swoje korzenie w kulcie solarnym i jego dawnych obrzędach. Obrzędowość dnia świętej Łucji związana z datą zimowego przesilenia pochodzi z okresu sprzed reformy (czyli sprzed roku 1582), o czym świadczą przysłowia: Święta Łuca dnia przyrzuca, czy Na świętą Łucę noc się ze dniem tłuce. Najlepiej ślady dawnych obrzędów zachowały się dotychczas w krajach skandynawskich.

Noc czarownic

W polskiej tradycji ludowej uważano, że wigilia św. Łucji to czas wzmożonej aktywności czarownic. Wierzono, że kręcą się wtedy wokół domów i obejść i próbują zaszkodzić swoimi czarami. A ponieważ dzień ten był w świadomości ludowej momentem granicznym, przełomowym, to uważano go za dobry to wróżenia. Przepowiadano choćby pogodę na cały przyszły rok: na 12 łupin cebuli (lub do 12 miseczek) symbolizujących 12 miesięcy sypano sól, a w Boże Narodzenie sprawdzano, w których jest wilgotna. Miało to wskazywać, które miesiące będą deszczowe. Inny sposób to obserwacja pogody przez 12 kolejnych dni, aż do Bożego Narodzenia. Każdy dzień oznaczał jeden miesiąc – jaka pogoda była w danym dniu, taki zapowiadał się określony miesiąc. Znane są przysłowia o tym mówiące: Łucja głosi, jaką pogodę styczeń przynosi; od Łucji dni dwanaście policz sobie do wigilii, patrz na słońce i gwiazdy, a przepowiesz miesiąc każdy Dziewczęta wróżyły też o przyszłym zamążpójściu.

Te wróżby i zwyczaje są podobne do tych, które zwyczajowo odprawiano w Wigilię Bożego Narodzenia, i które zamykały i jednocześnie rozpoczynały tradycyjny rok obrzędowy.

 

Facebook Comments

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


jedenaście + sześć =

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.