Dzisiaj chcę Wam pokazać coś ciekawszego niż zwykle. A przy okazji opowiedzieć pewną śmieszną historię.
Był piątek rano. Moja klasa czekała na język angielski (przedmiot ciekawy, interesujący i jakże ważny – bo za rok przecież egzamin), kiedy pani Zofia Rafacz weszła do naszej klasy i zadała niespodziewane pytanie:
„Czy ktoś nie chce pojechać z siostrami pasterzankami do Szaflar na świąteczną zbiórkę żywności?”
W klasie od razu odezwały się głosy: – Nie, dzisiaj nie mogę. Czytam w kościele… itd. Każdy katolik wie, że kościół to ważna sprawa, ale w sumie dlaczego nie zdecydować się też na wolontariat?! Przecież pomaganie jest mega ważne, a czytaniem można się z kimś wymienić.
Zgłosiliśmy się więc: ja, Ola Sołtys, Mirek Pierchała i Karolina Kozub z VIII klasy. Pozostała jeszcze jedna wątpliwość: czy aby rodzice się zgodzą? Na szczęście pani zadzwoniła, gdzie trzeba i o 13.45 byliśmy już na podwórku u sióstr pasterzanek.
Najpierw pojechaliśmy do Szaflar, do prowadzonego przez siostry przedszkola. A potem wspólnie ustaliliśmy, w którym sklepie w Nowym Targu chcemy stać (Karolina i Ola wybrały Biedronkę, a ja i Mirek Lidl na ul. Szaflarskiej). Na początku nie szło nam najlepiej. Ludzie brali ulotki, nie patrząc nawet na ich treść, co było trochę przykre, bo zbieraliśmy przecież na szczytny cel. Ale kiedy wydawało się nam, że nic z tego nie będzie, zaczęli przynosić nam po kilka rzeczy – i to z uśmiechem na twarzy! Dziękowaliśmy im więc serdecznie, bo przyczyniali się swym gestem do naszej akcji.
Czas minął nam bardzo szybko. W międzyczasie ułożyliśmy nawet zabawne historyjki: o panu Oleju, pani Olej i małych Olejątkach. Bawiliśmy się przy tym świetnie, a przy okazji pomogliśmy potrzebującym.
A na dowód kilka foteczek:
Tekst i zdjęcia: Kinga Waniczek
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!