Wielki pożar w Krempachach wybuchł z piątku na sobotę na ul. Kamieniec. W ogniu stanęły cztery stodoły z sianem, sprzęt rolniczy i gospodarski, samochód, traktory i inne. Płomienie przeniosły się też na ścianę i dach domu mieszkalnego. Na szczęście strażakom udało się zapobiec ich rozprzestrzenieniu.
Ogień po północy zauważyli przechodzący ulicą młodzi mężczyźni. To oni zaalarmowali straż pożarną. Do akcji gaszenia jako pierwsi stawili się strażacy z OSP Krempachy. Łącznie pożar gasiło kilkanaście jednostek straży pożarnej. Wodę podawano z Krętego Potoku i z Przykopy. Akcję utrudniał silny wiatr i typowa dla Krempach spiska zabudowa. Godziny grozy przeżywali także właściciele sąsiednich domów mieszkalnych. W jednym od gorąca popękały wszystkie szyby. Jak podają strażacy – krok tylko dzielił Krempachy od takiej tragedii, jaka wydarzyła się w czerwcu w Nowej Białej. – Gdyby ogień przeskoczył jeszcze jeden budynek dalej, spłonęłaby cała strona naszej ulicy – podkreślał sołtys Józef Pietraszek.
Akcja gaśnicza trwała całą noc. Niestety, płomieniach zginęły też trzymane w obejściu owce.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!