W tym roku bez mrożącej krew w żyłach historii o “psiej” bojaźni. I bez przesłaniającej wszystko mgły. Całą robotę odwalił za mnie syn! Przyznacie, że umiem się jednak ustawić 🙂
– Kiedy przyjechałem na bacówkę, była 7 rano. Owce jeszcze stały w zagrodzie – relacjonował Wiktor po fakcie. – Ale już za kilka minut zrobił się ruch. Stado wypuszczono i popędzono w stronę Piekiełka. Pojechałem za nim, czasami je wyprzedzając, a czasem pozostając z tyłu. Ani psy, ani pasterze nie mieli zastrzeżeń do mojej obecności. Owce, a zwłaszcza jedna taka, same ustawiały się do zdjęć 🙂
Baca, juhasi i ich podopieczne przybyli do Dursztyna końcem kwietnia. A dziś po kilku miesiącach pobytu na bacówce wrócili szczęśliwie do domu.
Zdjęcia: Wiktor Waniczek, film z wejścia do Ratułowa: Maria Zubek
https://web.facebook.com/maria.zubek.18/videos/1725412884235865/?t=0
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!