Wskazówki co do zasad latania nie poszły w las 😉 Choć właściwie poszły. I to dosłownie 😉
Zaplanowana na 10 czerwca wycieczka rozpoczęła się od rozkminy co do pogody. Rano niebo było jeszcze błękitno-niebieskie, ale im bardziej zbliżała się godzina wyjazdu, tym pochmurniało coraz mocniej. Nauczona ostatnim ogniskowym doświadczeniem, zaopatrzyłam się w kilka środków pierwszej pomocy. Więcej niż “2 ofiar w ludziach” nie przewidywałam, stanęło więc na paru opatrunkach i kilku plastrach 😉
Punktualnie o 10.00 byliśmy już na lotnisku. Tam czekał na nas pilot, instruktor i modelarz, członek Nowotarskiego Aeroklubu – Jakub Świst. Po kilku minutach pobytu na placu zabaw, na dany przez niego znak, poszliśmy do hangaru. Kuba najpierw zaprezentował nam należący do niego wierny model szybowca, a zaraz po nim prawdziwy – przeznaczony do szkolenia juniorów. Mówił m.in. o roli opływającego skrzydła powietrza i o wytwarzającej się w ten sposób sile nośnej, dzięki której szybowce i samoloty latają. I o tym, że zarówno start, jak i lądowanie odbywają się pod wiatr, a szybowce w górę wyciągane są przez holujące je samoloty lub wyciągarkę naziemną. Dowiedzieliśmy się też, że szybowiec może lecieć z prędkością maksymalną 280 km/h, jednorazowo pokonać trasę 1000 km, a długość lotu (przy idealnych warunkach) wynieść nawet 3 dni. I o tym, że pilotem szybowca można zostać już po ukończeniu 14 roku życia.
– Ze względów bezpieczeństwa loty odbywają się jednak za dnia – od świtu do nocy – wyjaśniał Jakub Świst. – Jedynie przy próbie bicia rekordów ten czas jest wydłużany. Pierwszy mój samodzielny lot szybowcem wykonałem w wieku 17 lat. A w ogóle po raz pierwszy (dzięki tacie, który też był pilotem) leciałem jako półroczny brzdąc.
Każdy, kto chciał, mógł zajrzeć do środka prezentowanych przez Kubę szybowców i samolotów. A nawet przez chwilę się w nich zadomowić 🙂 Dzieci chętnie rozsiadały się za sterami lub przymierzały do fotelu pasażera. A w tle, na niebie, trwały skoki ze spadochronem lub wyciągano w górę szybowce.
– Koszt paliwa lotniczego, na którym latamy, wynosi ok. 10 zł – wyjaśniał Kuba Świst. – Godzinny lot cessną zużywa go aż 35 litrów. Oferujemy tutaj loty widokowe oraz szkolenie pilotów szybowców. Niezależnie od nas działa też sekcja spadochroniarska – przybliżał zasady działania nowotarskiego lotniska.
Po zapoznaniu się z hangarem i stojącymi w niej maszynami poszliśmy jeszcze poprzyglądać się Modelarskim Mistrzostwom Polski, a potem piechotą do pobliskiego rezerwatu Bór na Czerwonem. Tam, jak widać po załączonych fotografiach, w praktyce próbowaliśmy wykorzystać to, co usłyszeliśmy wcześniej od Kuby 🙂 Czy i jak nam się to udało, sami oceńcie 😉
Zdjęcia: Wioletta, Kinga i Krystyna Waniczek, Agnieszka Łętowska
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!