Ktokolwiek chciałby przekonać się, jak łechce ziarno owsa za koszulą, powinien w dzień św. Szczepana nawiedzić dursztyński kościół!
W drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia zwyczajowo we wszystkich polskich kościołach poświęca się owies. Tradycja ta ma jednak drugie oblicze. Na Spiszu od dawna istniał zwyczaj obrzucania kapłana owsem. I tak w przechodzącego z kropidłem księdza zewsząd, a najmocniej z chóru, ciskano zbożem. Akt ten z jednej strony miał symbolizować męczeńską śmierć św. Szczepana, którego – jak wiadomo – zabito poprzez ukamienowanie, a z drugiej, wierzono, że deszcz sypiących się z góry ziaren zapewni gospodarzom zdrowie, szczęście oraz obfitość urodzaju w następnym roku.
W Dursztynie – odmiennie niż w innych spiskich miejscowościach – zwyczaj ciskania owsem w kapłana pozostał. Na krótko przed rozpoczęciem się mszy świętej u stóp ołtarza wierni ustawiają kubeczki wypełnione ziarnem. Druga ich część znajduje się w posiadaniu mężczyzn stojących na chórze. Moment poświęcenia owsa jest długo wyczekiwanym punktem uroczystości. Czyniący swoją powinność kapłan musi wykazać się dużym samozaparciem, zwłaszcza, gdy w akcie błogosławieństwa wchodzi pod chór. Na jego głowę sypie się wówczas prawdziwa chmura złocistego ziarna.
W tym roku wystawiony na krzyżowy ogień ziaren o. Bartosz przechytrzył swoich “oprawców”. Tuż po tym jak wyruszył w stronę chóru, narzucił na głowę… kaptur 🙂 Niestety, towarzyszący mu ministrant nie wykazał się tak dużym sprytem. Wygląda więc na to, że tym razem Wiktorowi najwięcej się oberwało 🙂