Trudna jest nasza wiara… Najpierw w to, że za złe trzeba odpłacać dobrem. Potem w to, że zamordowany okrutnie człowiek jest… naszym… Bogiem?
Całą istotę Wielkiego Piątku w dość zaskakujący sposób oddał dzisiaj o. Oliwier, przywołując dobrze nam znaną baśń pt. “Piękna i Bestia”. Bestia zanim stała się bestią, była pięknym królewiczem żyjącym w pięknym pałacu. To klątwa sprawiła, że w życiu młodzieńca wszystko zmieniło się na gorsze. I może jego szpetota, złość i nienawiść trwałyby wiecznie, gdyby w życiu Bestii nie pojawiła się… Piękna.
W tym miejscu o. Oliwier płynnie przeszedł do tak fundamentalnych i ważnych spraw jak nasza ludzka natura. Mówił m. in. o tym, że co do zasady stworzeni jesteśmy do dobroci i piękna, i że u zarania dziejów twarz ludzkości była jasna, gładka i czysta. Niestety, upadek pierwszych ludzi nieodwracalnie zaszczepił w nas brzydotę i skłonność do grzechu. – Czy chcemy tego, czy nie, ta “bestia” z nas wychodzi – tak, jak wyszła w Wielki Piątek z żołnierzy opluwających i szydzących z Pana Jezusa – podkreślał. Zauważył też, że Biblia, choć jest Świętą Księgą, zawiera mnóstwo sylwetek bardzo złych ludzi i “bestia” dość swobodnie sobie w niej poczyna…
– Baśniowa Piękna pokochała Bestię i Bestia stała się przez to łagodniejsza. I my, poprzez zwrócenie się do Pana Jezusa, piękniejemy – przekonywał.
Najcelniejszą uwagę o. Oliwier pozostawił jednak na koniec. Zauważył bowiem, że jest miejsce, w którym analogia pomiędzy baśnią a Biblią się kończy – W baśni Piękna wyzwoliła Bestię z brzydoty pocałunkiem. W Biblii nie było tak prosto, bo Piękna (a raczej Piękny!) stał się Bestią, żeby “bestia” mogła być… piękna…
Napisano bowiem:
Nie miał On wdzięku ani blasku, aby chciano na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, mąż boleści oswojony z cierpieniem, jak ktoś przed kim się twarz zakrywa…
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!