Magiczna wigilia św. Jana Chrzciciela

Dzień św. Jana Chrzciciela (24 czerwca) przypada w porze przesilenia letniego. W tradycji ludowej po dziś dzień panuje przekonanie, że to św. Jan chrzci wodę w rzekach i święci owoce w sadach.

Każdy z nas, będąc kiedyś dzieckiem, słyszał napomnienia rodziców i dziadków: Pamiyntoj, nie chodź nad Białke! Kompać sie mozes dopiero po świyntym Jana! Podobnie było z owocami. Bachniatkami (agrest) i winickami (porzeczki) – choćby wceśniyj źrałe były – mogliśmy zajadać się dopiero po tym znaczącym dniu.

Noc Kupały a wigilia św. Jana

Najkrótsza noc w roku (21-22 czerwca) zwana Nocą Kupały, miała kiedyś magiczne znaczenie. Echa tych starych, słowiańskich wierzeń przetrwały do dziś. Kościół katolicki, nie mogąc wykorzenić z obyczajowości Nocy Kupały, podjął próbę “oswojenia” starych wierzeń, przenosząc je na grunt chrześcijaństwa. (Stąd późniejsza wigilia św. Jana (23 czerwca) – potocznie zwana nocą świętojańską – posiadała tak liczne zapożyczenia z dawnego, pogańskiego święta.)

Nocy Kupały nadano chrześcijańskiego patrona, św. Jana Chrzciciela, którego przez wzgląd na to, że stosował chrzest w formie rytualnej kąpieli, zaczęto nawet nazywać Kupałą. Początkowo próbowano przenieść obchody nocy kupalnej na okres majowych Zielonych Świątek, z czasem jednak, idąc za przyzwyczajeniem ludu, postanowiono pozostać bliżej jej pierwotnego terminu, specjalnie ustanawiając w tym celu wigilię św. Jana.

Wierzenia i obrzędowość

Przeprowadzane w trakcie kupalnocki zwyczaje i obrzędy słowiańskie miały zapewnić świętującym zdrowie i urodzaj. W czasie tej magicznej nocy rozpalano ogniska, w których palono zioła. Podczas zabaw odbywały się różnego rodzaju wróżby i tańce, a dziewczęta puszczały w nurty rzek wianki z zapalonymi świecami. Jeśli wianek został wyłowiony przez kawalera, oznaczało to szybkie zamążpójście. Jeśli płynął, wróżono, że dziewczyna wyjdzie za mąż, ale nieprędko. Jeśli zaś płonął, utonął lub zaplątał się w sitowiu, prawdopodobnie zainteresowanej groziło staropanieństwo.

Skakanie przez płonące ogniska oraz tańce wokół nich miały oczyszczać, chronić przed złymi mocami i chorobą. Zaś palenie na stosach ofiar składanych z drobnej zwierzyny i ptactwa oraz magicznych ziół gwarantowało urodzaj oraz płodność ludzi i zwierząt. Noc Kupały była świętem jedności, połączenia ognia i wody, słońca i księżyca, mężczyzny i kobiety, urodzaju i płodności, miłości i radości. W tym dniu nie obowiązywały surowe zakazy obyczajowe, a młodzi mogli bezkarnie oddalić się od zgromadzenia „w poszukiwaniu kwiatu paproci”.

Noc świętojańska na Spiszu

Obrzędowość związana ze św. Janem Chrzcicielem na Spiszu jest dość skromna w stosunku do innych regionów Polski. Nie było tu zwyczaju puszczania wianków na wodę. W wigilię św. Jana palono jedynie ogniska i to nie we wszystkich spiskich miejscowościach. Według relacji Elżbiety Łukuś, spiskiej etnografki publikującej w gazecie “Na Spiszu”, czyniono tak w Nowej Białej, Kacwinie i Rzepiskach.
Zapytany o ten zwyczaj Tadeusz Kubuszek z Dursztyna nie pamięta, żeby palił ogniska w wigilię św. Jana. W jego pamięci utkwiły za to tzw. majówki:
W Dursztynie palono tzw. fakły – wtedy tak to się  nazywało – opowiada Kubuszek. Paliliśmy je (tzn. puszki na drutach wypełnione ściąganą z drzew żywicą wymieszaną z naftą i kłakami lnu) w każdą sobotę maja na wzgórzu Grapa. Każdy z chłopców przygotowywał fakły przez tydzień, w sobotę zaś robiliśmy zawody związane z kręceniem palącymi się puszkami. Cała Grapa rozświetlona była wirującymi fakłami. Było to w latach 50. i poczatkiem 60. Później, niestety, zanikło, gdyż otworzyli słynny NZPS. Fakły palili też w Krempachach i na okolicznych wzgórzach całego Spisza. Porozumiewaliśmy się płonacymi znakami i gwizdami na palcach – wspomina.
Mój tata, Józef Pietraszek z Krempach, kategorycznie zaprzecza paleniu ognisk w wigilię św. Jana. Według jego relacji ognie palone były w noc przed Zielonymi Świątkami. Obie opowieści w pewnym sensie się pokrywają. Jeśli przyjąć, że Zielone Świątki są świętami ruchomymi, to tak jedna, jak i druga relacja mają wspólne zakotwiczenie i umocowanie w rzeczywistości. Zapewne – jak to nie raz bywa – “co wieś to inna pieśń” i nieco inne obrzędy.
 
Bibliografia:
1. E. Łukuś, Dzień św. Jana Chrzciciela w tradycji ludowej Spisza, “Na Spiszu”, nr 2, 2012, s. 33.
2. J. Strzelczyk: Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian. Poznań 2007, s. 104.