Brak pożegnania o. Bartosza

Wszystkich żywo zainteresowanych przenosinami o. Bartosza, informujemy, że w dniu dzisiejszym ok. godz. 15 wyjeżdża on co prawda do Krakowa, ale odpowiedzi na nasze pismo jeszcze nie ma.

O. Bartosz zobowiązany jest do posłuszeństwa swoim przełożonym, dlatego Dursztyn opuścić musi. Na spotkaniu, które przedstawiciele naszej wioski mieli w ubiegły wtorek z o. prowincjałem, padła informacja, że ewentualna zmiana decyzji co do jego przenosin musi zostać zatwierdzona przez zarząd, a tego nie da się zwołać z dnia na dzień.

Nie żegnaliśmy wczoraj o. Bartosza, ponieważ nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi na wystosowane do Prowincji pismo – wyjaśnia pani sołtys. Ciągle wierzymy, że nasz głos zostanie wysłuchany. Gdyby miało być jednak inaczej,  oczywiście, zorganizujemy oficjalne pożegnanie, o czym poinformujemy odpowiednio wcześnie. Póki co liczymy na to, że nie będzie ono konieczne – zapewnia.

Pod wystosowaną w zeszłą niedzielę petycją w ciągu 2 dni podpisało się blisko 300 osób. W sprawę zatrzymania cenionego duszpasterza zaangażował się więc cały dorosły Dursztyn. Frekwencja – co podkreśliła pani sołtys – była wyższa niż przy jakichkolwiek wyborach.

O. Bartoszowi na ten czas życzymy pogody ducha i wytchnienia od naszych małych dursztyńskich spraw. Niech delektuje się ciszą, póki może. Bo jak wróci (w co wierzymy), będzie miał tutaj duuużo roboty 🙂