Nawarzom, napiecom i w kościele psalm zaśpiywajom. A jak je tako norymność weźnie, to i ostatki paradnie obskocom.
Od początku wiadomym było, że babskie ostatki trzeba urządzić. Były plany na małą posiadówę – z brzydszymi połówkami, albo i bez nich… 🙂 Stanęło ostatecznie na wykorzystaniu walorów zimy. I zamówieniu kuligu u Daniela.
Agnieszka Bigos wykonała szybki telefon. Reszta przygotowała grzane winko, słodkie przekąski, nakupiła kiełbasy i chleba. Klamka zapadła – sobota o godz. 17 przed Mochorkiem – wszystkie 7 sztuk.
Śmiechu było co niemiara, przy ubieraniu grubych gaci, opatulaniu się chustami (bo tradycję trzeba zachować i same narciary nie wystarczą). A potem już tylko nasłuchiwałyśmy koni Daniela. Zajechał, jak obiecał, przestronnym, wymoszczonym skórami wozem. Usadził nas w tym wozie telo paradnie, kielo cud! I huzia! W kierunku Honaja!
Już po drodze prześpiewałyśmy repertuar z ostatniego Przeglądy Artystycznego KGW i zeszłotygodniowych Śpiskich Zwyków. A na Honaju, przy cudnie grzejącym ognisku, serowej zagryzce, pieczonej kiełbasce i aromatycznym grzanym winku stworzyłyśmy repertuar na co najmniej 5 nowych konkursów.
A jak tam było, co się działo i co piło, sami zobaczcie 🙂
W imieniu całego KGW serdecznie dziękujemy Danielowi Kaczmarczykowi za wspaniały, kuligowy wieczór, fajne towarzystwo, męski głos w naszym babskim repertuarze, za kawały, dowcipy i podsunięcie nowych pomysłów. Zaręczamy, że będą wykorzystane!
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!