I nie były to żadne rarytasy ani inne wymyślne smakołyki. Chodziło o to, żeby walczący za ojczyznę ukraiński żołnierz ugotował i oporządził się sam.
A wszystko zaczęło się od apelu, który na prośbę naszej mieszkanki Martyny Sołtys, zamieściłam w niedzielę na stronie internetowej Dursztyna. Była w nim prośba o przekazanie dowolnych datków na doposażenie walczących z Rosjanami żołnierzy. Zbiórkę swoją osobą sygnowała sama Martyna, która mieszka i przyjaźni się z Nadią Maksymchuk proszącą o takie właśnie wsparcie dla jednostki wojskowej swojego wujka.
A że od kilku dni jako KGW zastanawiałyśmy się, w jaki sposób możemy dołożyć swoją cegiełkę na wsparcie dla Ukrainy, postanowiłyśmy wesprzeć walczących. Zwłaszcza gdy, po konsultacji z Martyną i Nadią, okazało się, że istnieje realne zapotrzebowanie na kompletne i pomysłowe, wielofunkcyjne menażki, w których żołnierze mogą sami gotować i podgrzewać sobie posiłki oraz zapotrzebowanie na termosy i karimaty. – Toż idealnie wpisuje się to w profil działalności naszego koła! – pomyślałyśmy.
Akcja w każdym razie była szybka! Lotem błyskawicy skrzyknęłyśmy się wszystkie na Messengerze, która ile i na co może dać. A potem poszło już efektem domina. I tak nie wiedzieć kiedy, do tej specyficznej dość licytacji dołączyli nasi mężowie (bieremy ich do KGW!) a także kompletnie przypadkowe osoby! (I tu wielki szacun dla Pana X z MZWiK!)
A potem pomógł jeszcze Jakub Świst, który odłożył pod ladę menażki w Decathlonie i mega sympatyczny kierowca z Firmy “Majer Bus”, który zgodził się przewieźć paczki do Krakowa.
I co tu więcej gadać? Wszystko poszło sprawnie i szybko! A z dobrze poinformowanych źródeł wiemy, że nasz mały dar już jutro trafi, gdzie trzeba!
I chyba wszystkie my jesteśmy z siebie troszkę dumne 🙂 🙂
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!