Uszkodzone znaki na ścieżce

Dziwną zabawę znalazł sobie ktoś na ścieżce rowerowej z Dursztyna do Krempach. Najwyraźniej chodziło w niej o niszczenie i wyginanie znaków drogowych.

Ci, którzy choć raz pokonali te 2,5 km dzielące Krempachy i Dursztyn, wiedzą, jak mocno dają one w kość i jak bardzo mogą zaskoczyć. Bo kiedy już zasapany rowerzysta ostatkiem woli dotrze na szczyt, czeka go stromy zjazd i droga złożona w pół jak scyzoryk.

W najwyższym miejscu tego wzniesienia przed kilkoma jeszcze dniami stał znak ostrzegający przed stromym zjazdem w dół i ostrym zakrętem w lewo. Stał… bo teraz leży wygięty i wywrócony, a sądząc z braku śladów kół na poboczu, nie była to sprawka przejeżdżających tamtędy samochodów. (Bo o tym, że tak się zdarza, to wszyscy przecież wiemy…)

I pozostaje tylko pytanie, na co komu takie zabawy?? I do tego w takim niebezpiecznym, newralgicznym dla rowerzystów miejscu?

A inny, również uszkodzony, informujący o niebezpieczeństwie znak, leży kilka metrów dalej.

 

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


1 × trzy =