– Zabierz to! Spal! Popioły zakop głęboko! – krzyknął trybun Marcellus Galio na widok skrwawionej szaty.
A wszystko zaczęło się od niesłusznego oskarżenia Nazarejczyka i ślepego posłuszeństwa Rzymianina. Bo kiedy tchórzliwy Poncjusz Piłat wydaje swój niecny wyrok, młody Marcellus Galio wie, że nie uda mu się rozkazu uniknąć. I na nic zdają się wszystkie zachody i starania wiernego sługi Demetriusza, głosy ludu, czy ostrzeżenia Paulusa. Służba to służba! Jezusa na krzyżu umiera! I może byłaby to historia jak wiele innych w życiu Marcellusa, gdyby nie pełne miłości spojrzenie Skazańca. I tajemnicza, wygrana po pijaku szata…
Prapremiera napisanej i wyreżyserowanej przez s. Łucję sztuki odbyła się w sobotę 13 kwietnia w auli Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Nowym Sączu, a premiera dzień później w dursztyńskim kościele parafialnym. Kanwą, na której tym razem znana ze swoich umiejętności organizatorskich i artystycznych niepokalanka oparła zamysł wielkanocnego przedstawienia, była powieść Lloyda C. Douglasa pt. “Szata”. – Szukałam pomysłu na tegoroczne misterium. Pomyślałam wtedy o tej powieści. Potem było pospieszne czytanie, przypominanie sobie treści, dobór odpowiedniej muzyki, strojów i w ogóle całej koncepcji – wyjaśniała. – Oraz, oczywiście, poszukiwanie chętnych do gry aktorów.
I tak rolę przeżywającego rozterki duchowe Marcellusa wziął na siebie Wiktor Waniczek, wiernego sługi Demetriusza – Patryk Sowa, butnego Paulusa – Jakub Czajka, Jezusa – Dominik Bryksy, Św. Piotra – Dawid Łopata, Piłata – Rafał Sowa, Matki Bożej – Marcelina Zygmund. I wielu, wielu innych. – Denerwowałem się, czy zapamiętam wszystkie kwestie, bo było ich bardzo dużo – mówił, zapytany o swoje odczucia Wiktor Waniczek. A z kolei wiszący na krzyżu Dominik Bryksy zapewniał, że utrzymanie się w tej pozycji choć żmudne, nie kosztowało go jednak dużo trudu.
Prapremiera w auli PPWS w Nowym Sączu zgromadziła mnóstwo sióstr z tamtejszego klasztoru Zgromadzenia Sióstr Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny oraz bliższych i dalszych znajomych s. Łucji. Przyjechali też na nią mieszkańcy Dursztyna. Z kolei w kościele parafialnym chętnych do obejrzenia spektaklu trzeba było dosłownie upychać. Oba wystąpienia widzowie nagrodzili owacją na stojąco. – W Nowym Sączu grało nam się na pewno wygodniej, bo była scena, więcej rekwizytów, efekty specjalne i możliwość podniesienia zrobionego nam przez p. Ciężobkę krzyża. Ale w Dursztynie też daliśmy radę! – podkreślała na koniec s. Łucja.
Wszystkie datki zebrane podczas obu przedstawień siostry niepokalanki przeznaczą na rzecz budowanego przez nie przedszkola.
Zdjęcia ze sztuki w Nowym Sączu:
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!