W murowanej piwnicy tańcowali zbójnicy. Kozeli se piyknie grać i na nozki spoziyrać…
– Skąd wziął mi się pomysł na bal góralski? – Ano stąd, że już kiedyś o tym myślałam – wyjaśniała s. Łucja. – Poza tym obowiązująca w nauczaniu przedszkolnym podstawa programowa zaleca, by wprowadzić dzieci w regionalizm. Najlepiej w formie zabawy.
Pierwszy przedszkolny bal górolecek i góroli odbył się więc w poniedziałek 5 lutego. Wcześniej zdarzało się już dzieciom pod skrzydłami sióstr występować w tradycyjnych strojach spiskich lub podhalańskich. Działo się tak zazwyczaj podczas wystawiania corocznych jasełek. W ostatnim czasie role przedszkolaków ograniczyły się jednak do roli zwierzątek. Okazji do założenia tradycyjnych portek i fartuszków więc trochę brakowało.
– Dziewczynki częściej ubierają stroje regionalne. Chociażby podczas sypania kwiatków. Z chłopcami jest jednak gorzej. Nie mają tak wiele okazji – ubolewała niepokalanka. – Inna rzecz, że tradycyjnie portki i kamizelki są drogie. I nie każdą rodzinę stać na taki wydatek. Jak przyznała, znalazły się takie dzieci, które kwiaciastą spódniczkę lub kapelusz i portki góralskie miały na sobie po raz pierwszy.
Przygotowań do balu było sporo. Najpierw trzeba było zatroszczyć się o dekoracje. A potem wprowadzić malców w klimat spiskiej chaty. O dekoracje, jak zawsze, zadbała s. Marianna. A tradycyjny grulownik upiekła dzieciom p. Grażyna Kaczmarczyk, babcia Jasia Bednarczyka. Siostrom udało się także wypożyczyć oryginalne spiskie stroje. Zawieszone na ścianie, stanowiły piękny element wystroju. Nie zabrakło także glinianych dzbanuszków, kądzieli, barwnych chust, wiklinowych koszyków, ciupag, futrzanych narzut i wszystkich tych rzeczy, które kojarzą się z regionalizmem. I zabaw – w nawlekanie koralików, nawijanie włóczki na wrzeciono i wielu, wielu innych.
W paradnym stroju podhalańskim bawiła się też z dziećmi s. Łucja!
Zdjęcia i filmy: Siostry Niepokalanki
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!