Dominika Łapka – reżyserka i scenarzystka z Nowej Białej

W sobotę 2 grudnia w Bibliotece Publicznej w Nowej Białej odbyła się projekcja filmu Lila. A zaraz po niej spotkanie ze scenarzystką i reżyserką – pochodzącą z Nowej Białej Dominiką Łapką.

Mój kolega powiedział mi kiedyś, że Nowy Jork nie jest gdzieś daleko, ale tu. Blisko, w zasięgu ręki. I powiedział mi też, że wystarczy odważyć się po niego sięgnąć – wyjaśniała, zapytana o swoją drogę do sukcesu pochodząca z Nowej Białej reżyserka. Krótko po tym, jak zakończyła się projekcja jej filmu, posypały się pytania do autorki.

A pytać o co i dziwić się było czemu, bo choć film, który na zaproszenie bibliotekarki Renaty Chryc, Dominika Łapka pokazała, stanowił jej debiut reżyserski, to już doczekał się licznych nagród i wyróżnień na krajowych i zagranicznych festiwalach. Wywołał też skrajne emocje. Ci, którzy w ten wieczór widzieli Lilę po raz pierwszy, musieli najpierw ochłonąć. A ci, którzy obejrzeli ją po raz drugi, smakowali sceny, roztrząsali ujęcia i dyskutowali motywy.

Kieślowski – mistrz

34-letnia Dominika Łapka, która na projekcję Lili przyjechała z mężem Tomaszem Jurkiewiczem (również reżyserem), całe swoje dzieciństwo spędziła w Nowej Białej. Pamięta, że długo nie umiała wybrać, bo interesowała się dosłownie wszystkim. – Takim przełomowym momentem, który jakoś tam mnie ukształtował, było „Podwójnego życia Weroniki” Krzysztofa Kieślowskiego – wyjaśniała.  – I choć film ten zrozumiałam zupełnie na opak, poczułam, że chciałaby jednak zostać reżyserem.

Droga z Nowej Białej do upragnionego celu nie była łatwa. Najpierw Dominice przyszło uporać się z traumatycznym doświadczeniem śmierci Kieślowskiego, a tę przeżyła bardzo mocno. – Kiedy umarł,  pisałam do niego listy. A jak z wycieczką szkolną w VIII klasie pojechałam do Warszawy, uparłam się, żeby iść na jego grób – wspominała. Pamięta dobrze, jak bardzo wszyscy byli wtedy na nią źli. Ale dopięła swego. Znalazła jego grób na Powązkach, zapaliła znicz, a serce biło jej mocniej niż kiedykolwiek.

Już jako licealistka, siedząc w kościele w Nowej Białej, Dominika rozglądała się za dziećmi, które mogłyby zagrać u niej w filmie. Szukała w nich cech charakterystycznych, takich, które sprawiłyby, że powierzyłaby im swoje historie.  – Opowiadanie zawsze było dla mnie ważne. To takie pierwotne, podstawowe zachowanie – tłumaczyła. – Kiedyś ludzie opowiadali sobie przy ognisku. A we mnie drzemały moje własne historie.  I choć problemy nieraz się nawarstwiały, brakowało środków i przychodziło zwątpienie, najbardziej motywowała ją myśl, że jeśli ona nie opowie światu Lili, to nikt tego za nią nie zrobi.

Spojrzenie dziecka

Trwającą 24 minuty Lilę udało się debiutującej reżyserce zrealizować dzięki wsparciu uzyskanemu z programu „30 minut” Studia Munka (140 tys. zł). Pomógł też Śląski Fundusz Filmowy (20 tys. zł). Był to dla Dominiki debiut trudny, ale debiut bardzo udany, bo film zaskoczył wszystkich pogłębionym, mrocznym psychologizmem i tym, że rysuje świat oczami dziecka, kreśląc go przez skrajne, towarzyszące dziecku emocje. Kiedy w uporządkowaną, wypełnioną miłością relację syna i matki niespodziewania wkracza osierocona kuzynka chłopca, wszystko zmierza wprost ku katastrofie. Dzieci rywalizują ze sobą, a jedyna w ich otoczeniu osoba dorosła nie dostrzega powagi sytuacji. Historia, którą przedstawiłam, jest zmyślona, ale emocje w niej zawarte, są moje – zapewniała Dominika Łapka. – Perspektywa dziecka zawsze była mi bardzo bliska. Na potrzeby tego filmu spotkałam się z ok. tysiącem dzieci, z czego do roli Joszka i Lili wybrałam dwoje – Celinę i Borysa. W Celinie dostrzegłam potrzebny mi w jej postaci rys dorosłości. A Borys, choć często zastrzegał się, że czegoś nie zrobi, wykonywał każde polecenie.

Nasza ona

W Nowej Białej na pierwszą publiczną projekcję filmu Dominiki przyszło więcej osób, niż spodziewali się organizatorzy. Trzeba było dostawić krzesełka, ekran nie zawsze był więc dobrze widoczny.  Goście na żywo podziwiali też statuetki, które wyprodukowana w 2015 r. Lila już otrzymała, m.in. „Złote Grono” na Festiwalu Filmów Fabularnych w Łagowie, nagrodę „Best Selection” na Kaohsiung Film Festival i inne. Wśród obecnych w tym dniu na sali nie zabrakło sołtys wsi Krystyny Węglarz, ks. Tadeusza Korczaka, kierownika zespołu regionalnego „Śpis” Józefa Majerczaka oraz dyrektorki Gminnej Biblioteki Publicznej w Waksmundzie Marii Bednarczyk. Wszyscy oni, jak jeden mąż podkreślali, że sukces „ich” Dominiki Łapki odbierają, jak wspólny sukces całej Nowej Białej. I zapewniali, że czekają z niecierpliwością na więcej. – Dla mnie to też bardzo ważne, że z tego świata, w którym teraz jestem, mogłam przywieźć coś, co moją rodzinną miejscowość ubogaci – zapewniała w kuluarach Dominika. – Ten film był pokazywany już w wielu miejscach. Ale w Nowej Białej po raz pierwszy.

Dominika Łapka już pracuje nad kolejną produkcją. Czy zrobi ją wspólnie z mężem? Czy może jednak osobno? Na razie nie zdradza szczegółów.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


jedenaście − cztery =