III Niedziela Wielkiego Postu – kazanie pasyjne

Są różni bohaterowie. Najpiękniej jednak przemawiają ci, co nie chcą nimi być i nigdy nie pretendują do takich tytułów.

Wiara też nie lubi bohaterów. Woli skromnych pracowników winnicy Pańskiej. Wtedy wiara rośnie ich prostotą i zwyczajnością, bez egzaltacji i rozgłosu. Wczytując się co tydzień w pierwsze rozdziały Apokalipsy św. Jana rozpoznajemy tę normalność w konkretnych wspólnotach starożytnego Kościoła. Zawsze jednak chodzi nam o Chrystusa, bo tylko On może być naszym jedynym rozpoznaniem i odniesieniem. Tak było w Efezie. Tak jest również w Smyrnie.

Aniołowi Kościoła w Smyrnie napisz tak: To mówi Pierwszy i Ostatni. Ten, który był umarły, ale oto ożył. Znam twoje udręki i ubóstwo, wiedz jednak, że jesteś bogaty. Wiem też, jakimi obelgami obrzucają cię ci, którzy uważają się za Żydów, ale w rzeczywistości nie są Żydami, lecz społecznością szatańską. Nie poddawaj się przerażeniu, gdy pomyślisz o tym, co będziesz musiał wycierpieć. Bądź przygotowany na to, że diabeł wtrąci niektórych spośród was do więzienia, by poddać was szczególnej próbie. Ucisk będzie trwał dziesięć dni. Jeśli wytrwasz w wierności aż do śmierci, dam ci w nagrodę wieniec życia. Kto ma uszy do słuchania, niech słucha, co mówi Duch do Kościołów: Zwycięzcy owa druga śmierć na pewno nie wyrządzi już żadnej szkody ( Ap 2,8-11).

Położona na egejskim wybrzeżu Smyrna była bardzo urokliwym miastem, nazywano ją kwiatem Azji. Jako współczesny Izmir przyciąga zresztą do dzisiaj. Posiada bowiem nie tylko wyjątkową geografię, ale też historię. Szczyci się między innymi Homerem, który tu miał się urodzić. Zachowane zabytki świadczą natomiast o dawnej wielkości i sławie. Można zobaczyć tam między innymi ruiny tzw. agory – starożytnego centrum miasta, która spełniała wielorakie funkcje o charakterze politycznym, społecznym, usługowym i wypoczynkowym. Miasto było tak zaprojektowane, by do tego jednego miejsca schodziły się jego główne ulice. To architektoniczne urządzanie Smyrny było tam czynnością specyficzną, gdyż aż dwukrotnie przestawała istnieć. Najpierw w wyniku najazdu Persów w VI wieku przed naszą erą. I to był cios trzystuletni. Przez trzysta lat miasta nie było na żadnej z map. Odbudował je i na nowo ufortyfikował Aleksander Wielki. Wówczas przyszedł czas rozkwitu i bogactwa. Brukowane ulice, akwedukty, gimnazjon oraz nieodłączny stadion, na którym odbywały się igrzyska ku czci boskich cezarów. Jak podają historycy przyczyniał się do tego wyjątkowy spryt i nos mieszkańców do schlebiania aktualnej władzy. Smyrnianie jako pierwsi w świecie wybudowali świątynię bogini Romie. Stworzyli zatem nową postać boga, który jako boski Rzym stopniowo opanowywał świat i ludzką świadomość. Ten wzrost skończył się jednak w 178 roku naszej ery na skutek trzęsienia ziemi. Po tym drugim zniszczeniu przyszedł czas ponownej odbudowy i niejako założenia miasta na nowo. Głównie dzięki potędze Marka Aureliusza. Wielu komentatorów i egzegetów podkreśla, że powyższe wątki historyczne znajdują swoje umiejscowienie w Chrystusowym Liście do Kościoła w Smyrnie. Przemawia On bowiem jako Ten, który był umarły, ale znów wrócił do życia. Doświadczenie ruin i niemal ciągłego powstawania z pewnością żyło w pamięci tamtejszych ludzi. Gdy objawiający się Chrystus nawiązuje do tego, to chce im powiedzieć, że doskonale zna tę ich sytuację. Staje po ich stronie ze swoim doświadczeniem śmierci i zmartwychwstania. Nie są Mu obce postawy zachwytu przechodzące nagle w totalne unicestwienie. On również pamięta, jak obwoływano Go Królem, by za jakiś czas uczynić to głównym tytułem Jego winy. Doznane prześladowanie nie przyszło z daleka, lecz od rodaków w urodzeniu i w wierze. Ciągle próbowano uderzyć w Niego argumentami albo natury religijnej albo natury społecznej. Tego typu zachowania były na poziomie dziennym. Ich dramaturgię dobrze opisał i rozwinął św. Jan. Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz? (J 8,4-5). Następujący po tym wydarzeniu dialog Jezusa z faryzeuszami to przepiękna strona Ewangelii. Jego umotywowana dogmatycznie postawa rzuca oponentów na religijne łopatki. Gdy jeszcze zostaje dodatkowo wzmocniona wskrzeszeniem Łazarza, przeciwnicy sięgają po ostateczny argument śmierci i postanawiają Go zabić. Od tego momentu przestaje On występować publicznie i szuka schronienia w małym miasteczku Efraim (J 8,1 – 11,54). W obliczu zagrożenia i gróźb, w obliczu wydanego już wyroku Jezus zachowuje się jak normalny człowiek. Szuka jakiegoś bezpieczeństwa, gdzieś na uboczu, a później u swych przyjaciół w Betanii. Nie udaje bohatera. Ukazuje swój lęk i decyduje się zejść z głównej linii sporu. Potrzebuje tego. Jest prawdziwy w tym zachowaniu. Toteż, gdy z tym osobistym doświadczeniem przychodzi do wiernych ze Smyrny i zapowiada im prześladowanie, pragnie wzmocnić ich nadzieją. Nadaje jej kształt liczby 10 oraz podwójnej nagrody w postaci wieńca życia i spokojnego przejścia drugiej śmierci. Dziesiątka oznacza niezbyt długi okres czasu i jest miarą zupełnie wystarczającą. Prześladowanie, cierpienie, walka duchowa nie są nigdy ponad miarę i zawsze mają swój kres. Istnieje wyraźna granica wyznaczona złu. Jan Paweł II analizuje ją dogłębnie w książce Pamięć i tożsamość. Odwołując się do osobistego doświadczenia zauważa, że Bóg dał hitleryzmowi dwanaście lat egzystencji i po dwunastu latach system ten się zawalił. Taka była miara, jaką Opatrzność Boża wyznaczyła temu szaleństwu. A wyznaczyła ją według Papieża, przez dobro boskie i ludzkie, które się objawiło w tych samych dziejach. I choć zła doznanego się nie zapomina, to można je tylko przebaczyć. A to przychodzi poprzez odwołanie się do owego dobra, które ostatecznie ma swoje źródło w Bogu. Dziesięciodniowe cierpienie chrześcijan ze Smyrny to jakby droga wiodąca przez cały Dekalog. Warto się zatrzymać przy tym wątku i zapytać o czas i treść własnego cierpienia. W którym miejscu się ono aktualnie odbywa i jakiego przykazania dotyczy? Jak zmagam się ze swymi problemami dnia i codziennej wiary? Czy potrafię je rozumieć w perspektywie czasu, który teraz jest tylko chwilą? Przywołany wieniec życia symbolizuje nie tylko zwycięstwo i zapowiedź nieśmiertelności. Jest także znakiem władzy. Potrafię mieć władzę nad swym różnorodnym cierpieniem, nad swoim grzechem. Nie muszę czekać na jakiś wyjątkowy moment i okoliczności. Mocą sakramentu chrztu jestem w stanie pokonać swego przeciwnika już teraz. Czas wielkiego postu odnawia tę świadomość chrztu i podpowiada, że narzędziami szczególnie skutecznymi są w tym względzie modlitwa, post i jałmużna. To jest moje rzeczywiste bogactwo. W Smyrnie Pan zauważa te walory dojrzałej wiary. I jest to wspólnota, której nie stawia żadnych zarzutów. Prosi jedynie o wierność. Ona będzie szatą na wieczne Gody Baranka. Gdy starożytność chciała przedstawić jakiegoś męczennika, to on zawsze trzymał swój zwycięski wieniec przez płótno. Wymowny dar ofiarowany przez Boga. Umęczone ciało Chrystusa spoczęło w grobie, także owinięte w płótna. Chrześcijanina ubranego w wierność ominie niebezpieczeństwo drugiej śmierci w czasie sądu ostatecznego.

Wobec tego wezwania do wierności stanął w Smyrnie św. Polikarp, uczeń Jana Ewangelisty. Być może dlatego drugi List w Apokalipsie, Jan kieruje właśnie do tego miasta. Jego wychowanek będąc biskupem Smyrny cieszył się ogromnym autorytetem w starożytnym Kościele. Podziwiano jego charakter i charyzmat. Z ówczesnym papieżem Anicetem sprzeczał się o datę obchodzenia Świąt Wielkanocnych. W wieku 86 lat został oskarżony o lekceważenie pogańskich zwyczajów i obrzędów panujących w mieście. Gdy wyrok śmierci zapadł i żołnierze przyszli aresztować Polikarpa, ten najpierw podał im kolację, po czym porosił o możliwość godzinnej modlitwy. Trwała ona ostatecznie dwie godziny. Po wyprowadzeniu z domu najpierw trafił na stos, a ponieważ ogień nie czynił mu żadnej szkody, został ścięty. Działo się to albo na stadionie albo na słynnej agorze. Św. Polikarp użył po raz pierwszy greckiej nazwy paroikia, na określenie mniejszej wspólnoty chrześcijańskiej. Od tego słowa pochodzi współczesny termin parafia.

Chryste Ukrzyżowany i Zmartwychwstały. Umocnij w nas wiarę, że każda jej trudność, każde cierpienie, każdy noszony krzyż są zawsze zaproszeniem do wierności Tobie i mają ją kształtować. Ona jest pewną drogą do nadziei naszego zmartwychwstania. Pozwól nam też zrozumieć, że najlepszym miejscem tych naszych zmagań o wierność, miejscem wyjątkowym jest nasza parafia, bo przecież tu i teraz zbiegają się losy każdego z nas.