Słońce, mlecze i my na trawie :)

Pogoda, choć kapryśna i zmienna, potrafi czasem mile dopieścić. Po długich zimowych miesiącach słońce, leciutki wietrzyk i kwitnące dookoła kwiaty wygoniły nas na podwórko. I dobrze!

Zaczęło się całkiem niewinnie – od: Ciociu, poodbijasz z nami? Poodbijam, pewnie, że poodbijam! Korona mi przecież z głowy nie spadnie, a jak spadnie, cóż, podniosę i będę grała dalej 🙂 W końcu żyje się raz, co nie?

Ale, jak powinnam to była przewidzieć, na poodbijaniu się nie skończyło! Gra w “kolory”, “państwa – miasta”, skakanie na gumie i (o zgrozo!) na stanowczo przykrótkiej skakance – oto repertuar, jaki zaserwowały mi w sobotę dzieci 🙂 Nawet “chińczyka” (bez układów typu: “ja ciebie nie zbiję, więc ty nie zbij mnie” – tępię układy w zarodku!) rozegraliśmy na podwórku.

A kiedy opadliśmy już z sił i energii brakło na skakanie, z mleczy zaczęliśmy splatać wianki 🙂

I niechże więcej będzie takich majowych dni.

A oto i kilka zdjęć z soboty 🙂 Fotografowi serdecznie dziękujemy 🙂