Św. Mikołaj w Dursztynie – rok 1976

Urodzona 6 grudnia 1903 r. Mieczysława Faryniak zwykła mawiać, że przyniósł ją rodzicom św. Mikołaj. Z okazji dzisiejszego święta i 113. rocznicy jej urodzin przeczytajcie tę piękną relację z niecodziennej wizyty św. Mikołaja w Dursztynie – rok najprawdopodobniej 1976.

Pięknie urządziła s. Aleksandra św. Mikołaja w Dursztynie. Opowiedziała mi przebieg tej atrakcji religijnej. Zapytałam ją, czy ktoś polecił jej w ten sposób ją urządzić. Odpowiedziała, że Duch Św. Wobec tego jestem zobowiązana ją opisać – zaczęła pani Mieczysława.

Św. Mikołaj, biskup, był dobroczyńcą. Wobec tego i Siostra uplanowała, by wszyscy ludzie w Dursztynie byli w ten dzień obdarowani, a więc i starzy, zwłaszcza stare kobiety z Dursztyna.

Rodziny przygotowały dla swoich dzieci i komu uważały, paczki. A Siostra też przygotowała ich zasób. Były w nich cukierki, ciastka, jabłka, mikołajki, popakowane w torebki papierowe.

Kobieta jedna dziękowała mi później za taką paczuszkę. Odesłałam ją z tym podziękowaniem do s. Aleksandry. Była to kobieta tak uradowana tą pamięcią, że twarz jej była szczerze uśmiechnięta. I inne były mile zdziwione, bo w rodzinach tutaj robi się tylko dzieciom takie niespodzianki.

Wszystkich paczek było około 300 sztuk, bo niektóre rodziny przysposobiły ich po kilka dla poszczególnych członków swoich.

Powitanie św. Mikołaja nastąpiło w klasztorze Ojców we wsi. Pierwszych kilkanaście słów o życiu świętego powiedział nasz Ojciec Proboszcz, a życiorys jego wygłosił sam Mikołaj. Był on przygotowany przez Siostrę i mówił o jego dobroci. Odnośnie tej dobroci powiedziały dzieci przedszkolne wierszyk o pustym ptasim gniazdku, z prośbą do dzieciny Jezus, by ochraniał ptaszki od różnych nieprzyjaciół, które wymieniały. Mikołaj zadawał im pytania, na które odpowiadały.

A był on wspaniale ubrany, w prawdziwą albę, kapę czerwoną, miał mitrę i pastorał, był dobrze ucharakteryzowany, tak że imponująco wyglądał. Był nim Józef Sowa od Amerykana, dobry młodzian dursztyński, kawaler.

Przed klasztorem stały dwie pary sani przybranych paradnie w zielony jałowiec z wstęgami z bibuły kolorowej. Konie miały na szyi krogulce, tj. dzwonki mile dzwoniące przy każdym ruchu konia. Same konie były też udekorowane wstążkami.

Mikołaj wsiadł w pierwsze sanie w towarzystwie aniołów z przepaskami i gwiazdami na czołach, a było tych aniołów dwunastu. Dwaj z nich powozili, część ulokowała się na drugich saniach przy paczkach, a reszta przy Mikołaju. Ale nie tylko aniołowie dursztyńscy mieli gwiazdy na czołach. Pamiętano i o koniach, które też takie miały między oczyma.

Jak powiedział Kazek od Wendela, młody małżonek, mąż Bogusi od Paluska do Siostry, tak też było. Oto jego słowa: Widzicie Siostro, coście narobili? Cała wieś wyległa. Rzeczywiście przy głównej drodze dursztyńskiej stali rozradowani widzowie, młodzi, starsi, starzy, bo każdego wywabił z mieszkania ten piękny korowód. Koło Jana Jelenia, majstra, ustawili się nasi najstarsi kawalerowie i poklękali przed nadjeżdżającym wolno Mikołajem, prosząc o błogosławieństwo. Ich kolega właśnie odtwarzający św. Mikołaja nie wypadł z roli i pobłogosławił klęczących kolegów, co wspaniale wypadło.

Nie wszędzie wchodził do domów Mikołaj. Czasem tylko aniołowie wnosili podarunki, bo atrakcja by się przeciągała, ale sanie wjeżdżały we wszystkie uliczki i w te kręte, kocią, wąską i błotnistą, a jest ich cztery, oprócz głównej, paradnej, do której jeszcze asfalt nie dochodzi i w czasie deszczu przeskakiwać trzeba kałuże.

Tym razem 5 grudnia nie było kałuż. Śnieżek padał sobie figlarnie, wirując w powietrzu, co tworzyło odpowiednie tło do tego pobożnego kuligu.

Jakże się cieszyłam, że św. Mikołaj był tak czczony i w paradzie ta uroczystość wykazana. Nasi prości ludzie byli uradowani, bo prostota odczuwa prawdę, a cierpi, gdy Świętego pokazują w karykaturze.

Widać rzeczywiście natchnienie Ducha Św. zrealizowała s. Aleksandra, skoro wszystko pięknie wypadło i radość w sercach małych, starszych i starych wznieciło. A radość jest darem Ducha Św. Ta. która podnosi ducha ludzkiego, radość, która jest niewinna.

Mieczysława Faryniak ze Skałki

Zdjęcie w nagłówku poglądowe ze strony: http://www.kazimierzpaciorek.pl/-w.-miko-aj.html

Facebook Comments

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*


1 × dwa =

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.